To już za nami....
Prawie pół roku za nami. Pół roku radości, wzruszeń i
szczęścia.
Hania niedługo kończy 6 miesięcy. I jakie mamy podsumowanie?
Szczęśliwie żadnego baby blues, kolek, nieprzespanych(prawie) nocy, brak
problemów z jedzeniem, ubieraniem, usypianiem. Chociaż to ostatnie mogłoby
nastąpić ze 2 godziny wcześniej. Wizyty znajomych, wyjazdy do rodziny,
bezproblemowe podróże samochodem. Zabawy bez mamy i taty. Sporo czasu na
„ogarnianie” domu i spraw pozamacierzyńskich.
Jakie refleksje?
Zasadniczo macierzyństwo/ tacierzyństwo nas cieszy i
spełnia. I z radością spotykamy tych, którzy z uporem maniaka opowiadali jak
trudne chwile nas czekają, ile momentów załamania przed nami i jak bardzo nasze
życie się zmieni.
Zmiana jest i owszem, ale na lepsze. Ograniczenia? Fakt, nie
możemy już z mężem pójść razem do kina. Staramy się zatem, żeby kino
przychodziło do nas. I problem
rozwiązany :)
Sielanka czy nie – nam jest bardzo dobrze.
I co dalej z tym zrobić?
Tata ma czas na swoje majsterkowanie, a mama postanowiła
rozpocząć radosne blogowanie. A może drogi tato to połączymy? Co ty na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz