środa, 25 lutego 2015

Jak zostałam domowym ekspertem od wszystkiego



Jest dziecko. Są nowe obowiązki. Jest miło, ale i niemiło czasami, i coś niepokojącego dzieje się z moim mężem. Fakt, sprawy majsterkowo-remonotowe bierze na siebie z zapałem i  podpiera sporą już wiedzą. W tym kwestiach to moje absolutne guru. W mojej ręce młotka raczej się nie ujrzy.

Ale jednak pojawienie się dziecka zmienia nie tylko kobietę. Mój do tej pory raczej zaradny mąż, w sprawach domowych cofnął się o kilka levelów, a ja oprócz tego, że stałam się matką to zostałam jeszcze domowych strażnikiem porządku.
- I tak owszem nakarmię, ale ty mamo potrzymaj teraz dziecko, podaj mi pieluchę.
- Kochanie, który słoiczek Hania je dzisiaj? A gdzie jest miseczka? Nie wiesz gdzie ta łyżeczka, którą lubię ją karmić? Podałabyś mi śliniaczek.
- Mam ją przewinąć? Ok, a przyniesiesz mi pieluszki, bo się skończyły? O, zabrudziła ubranko. W co mam ją przebrać? W zielone body? A gdzie są, bo nie widzę?

Tak więc wyręczona zostaje najczęściej do takiego poziomu, że przygotowuje cały proces, a mąż wykonuje jedynie klucz operacji.
Oczywiście przy dziecku pomaga, jak najbardziej, ale gdzie się podziało jego domowe ogarnięcie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz