Za nami weekend, mogę powiedzieć ząbkowy. Kawałek pierwszego zęba jest już na zewnątrz, a co nas najbardziej cieszy, jedynym zwiastunem był mniej spokojny niż zwykle sen. Nie byliśmy więc zbytnio zmęczeni, a mąż postanowił wykorzystać swój czas na to, co najbardziej lubi - majsterkowanie.
I tak obserwowałyśmy z Hanulą, jak tata mierzy, rysuje wierci i wiesza i próbuje mnie przekonać, że spokojnie mogłabym zrobić to wszystko sama.
Nie twierdzę, że nie, ale genu "majsterkowiczowskiego" na pewno mi brakuje:)
Tak więc rzuciłam pomysł, że chcę ramki - duuuuużo ramek, a mąż zabrał się za realizację, bo wiadomo, każdy pretekst, żeby pomajsterkować jest dobry. Niedługo zapewne zawita na bloga z dokładnym poradnikiem, bo widziałam jak tworzy coś na komputerze.
I.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz